Opublikowano Dodaj komentarz

Nie zdążę nauczyć się na ten egzamin!… a może jednak?

Nikt nie lubi poświęcać więcej czasu na naukę niż jest to konieczne. Z tymi 4 opracowanymi przez naukowców metodami przełamiecie schematy, rozbudzicie umysły i wykorzystacie swój czas maksymalnie efektywnie. A informacje zostaną Wam w głowach na długi czas. 

#1 Metoda SQ3R 

Ta ciekawa nazwa to akronim od angielskich słów, które są następującymi krokami w procesie nauki:

✏️ Survey (rozeznaj się) – zacznij od przeskanowania wzrokiem stron, które masz do opracowania. Przeczytaj nagłówki, zauważ, które fragmenty są podkreślone, obejrz tabele i schematy. Ogarnij sobie ogół tego co masz do nauki.

✏️ Question (pytaj) – zadaj sobie pytania: jak mocny/a czuję się w tym temacie? Co chcę z niego zapamiętać? Co już wiem z tego zakresu? Jaki jest cel mojej nauki?

✏️ Read (czytaj) – teraz możesz przystąpić do czytania rozdziału. Ciągle pamiętaj o pytaniach, które sobie zadałeś w poprzednim kroku.

✏️ Recite (powtarzaj) – po przeczytaniu fragmentu zatrzymaj się i zrób sobie w głowie krótkie podsumowanie tego co właśnie przeczytałeś. Wytłumacz pojęcia we własnych słowach, przywołaj najważniejsze punkty.

✏️ Review (podsumuj) – na koniec nauki odpowiedz na pytania zadane sobie w 2 kroku. Zastanów się na ile temat został opanowany, co rozumiesz już dobrze, a co jeszcze nie. Wróć do zagadnień, które nie do końca zrozumiałaś/eś. 

#2 Metoda odkrywania

Na niej opierają się znane fiszki i quizy. Opiera się na wyciąganiu informacji z głowy, raczej niż na wbijaniu ich do niej. Jest to potwierdzone naukowo, że ta technika pomaga zapamiętać informacje na długi czas. Oto kilka praktycznych porad:

✏️ Zacznij naukę poprzez wypisanie na kartce wszystkiego co pamiętasz z zajęć z danego tematu.

✏️ Wychodząc z sali po zakończeniu wykładu przywołaj sobie w głowie lub zapisz na końcu zeszytu 2 rzeczy, których się podczas tych zajęć nauczyłeś/aś.

✏️ Rozwiązuj quizy i bazy pytań. Staraj się robić to samodzielnie i nie korzystać przy tym z książki (możesz skorzystać z niej na koniec, aby sprawdzić prawidłowe odpowiedzi).

✏️ Wymyślaj własne pytania. Umówcie się w grupie znajomych, rzucajcie pytania sobie nawzajem i dzielcie się nimi!

✏️ Produkuj i korzystaj z fiszek, ale nie odkrywaj odpowiedzi zbyt szybko – lepiej jest poświęcić czas na zastanowienie się nad odpowiedzią, niż pochopne uznanie, że ją znasz i za wczesne odwrócenie fiszki.

#3 Technika Feynman’a

Jest to metoda efektywnej nauki polegająca na tworzeniu prostych definicji własnymi słowami i budowanie do nich prostych analogii.

Przykład:

💊 SSRI – Selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (z ang. selective serotonin reuptake inhibitor; ATC: N06AB) – niejednorodna pod względem chemicznym grupa psychoanaleptycznych leków przeciwdepresyjnych hamujących reabsorpcję serotoniny przez neurony. W efekcie tego zwiększa się jej stężenie w szczelinie synaptycznej pomiędzy neuronami. Ponieważ serotonina jest neuroprzekaźnikiem, jej zwiększone stężenie powoduje wzrost neuroprzekaźnictwa z jednej komórki nerwowej do drugiej. Działanie SSRI jest zbliżone do działania inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny i noradrenaliny (SNRI). (Źródło: Wikipedia)

💡 Twoja definicja:

SSRI – leki przeciwdepresyjne. Blokują wychwyt serotoniny przez neurony, co zwiększa ilość serotoniny w mózgu i poprawia przekaźnictwo nerwowe. 

💡 Analogia: 

Kiedy zablokuje się tamy na rzece, to poziom wody się podnosi! 

#4 System Leitnera 

Jest oparty na fiszkach i segregowaniu ich do pudełek. Obowiązuje kilka prostych zasad:

✏️Pudełka muszą być kolejno ponumerowane (1, 2, 3 itd, w zależności ile masz dni na naukę).

✏️Każda fiszka, której chcesz się nauczyć, początkowo trafia do pudełka nr 1.

✏️Codziennie przeglądaj fiszki zaczynając od pudełka nr 1. Jeśli dobrze odpowiesz na pytanie na niej zapisane, to przenieś ją do pudełka z numerem wyższym. Jeśli źle – cofnij ją z powrotem do pudełka nr 1. Następnego dnia powtórz te czynności. 

✏️Możesz dostosować tempo nauki do własnego rytmu. W oryginalnej wersji zalecany jest taki rozkład: pudełko 1 przeglądaj codziennie, nr 2 – co 2 dni, 3 – co 4 dni, 4 – co 9 dni, 5 – co 14 dni.

No i mamy to. 💪🏻 Uzbrojeni w tę wiedzę możecie ruszać w nowy rok akademicki. Czytajcie, korzystajcie i zachowajcie sobie link na później. 👩‍🏫🖋 Powodzenia! 

Autor: Kaja Piwowska

Opublikowano Dodaj komentarz

Dead Time

Usiądź wygodnie. Jest dzień roboczy. Jeśli jest weekend, to przypomnij sobie swój typowy dzień roboczy. Spójrz na zegarek. Zobacz, ile czasu poświęcasz na codzienne czynności. Studia, praca, nauka, czas wolny. Ora et labora. Lather, rinse, repeat.

A teraz zastanów się jeszcze przez chwilę. Na jakiej czynności tracisz najwięcej czasu? Lecz zanim odpowiesz na to pytanie, zdefiniujmy sobie czym właściwie jest ta słynna “utrata czasu”. Albo jeszcze lepiej: co utratą czasu nie jest.

Praca/szkoła/studia. Te wszystkie mogą być zarówno stratą czasu, jak i być niezbędnymi elementami dla naszego rozwoju, dlatego odpowiedzenie na podane pytanie w tym temacie może się wiązać z mnogim rozkawałkowaniem problemu, który wychodzi poza zakres tego artykułu.

Czas wolny. Czas wolny jest kwestią świętą i o ile nie dominuje w naszym harmonogramie, to nigdy nie jest stratą czasu. Wartym zapamiętania jest, że dwie godziny wolnego są ważniejsze dla naszej efektywności i komfortu psychicznego  niż kolejne dwie godziny w kilkugodzinnej sesji pracy czy nauki.

Nauka. Ta również może, lecz nie musi być stratą czasu. Jednak ten temat poruszany jest w każdym artykule z serii, także i w tym.

No i wreszcie – dojazd. Coś, na co w literaturze angielskim mamy nawet odpowiednie słowo – commuting – czyli przemieszczanie się z miejsca zamieszkania do miejsca nauki/pracy a następnie powrót w swoje strony. I to jest właśnie koncept, nad którym się dzisiaj pochylimy – koncept martwego czasu.

Policz sobie teraz, ile czasu poświęcasz obecnie na dojazdy. Jeśli jest to dziennie około godziny, to jesteś, w skali całego globu, szczęściarzem. Mimo wszystko, to nadal jest cała godzina. Gdybyśmy przez godzinę dziennie przez 3-4 lata uczyli się portugalskiego, to dzisiaj każdy z nas mówiłby praktycznie płynnie w tym języku. Jednak, z jakiegoś powodu, większość zna nie zna nawet obrigado. W czym rzecz?

I to jest właśnie dead time. To okres, który, z racji codziennych aktywności musimy przetrwać. Może to być dojazd do pracy, podróż pociągiem, czekanie w kolejce z zakupami, oczekiwanie w poczekalni w poradni lekarskiej, u fryzjera, na przystanku na autobus. I co większość z nas robi przez ten czas? Otwiera… pewną stronę z białym f na niebieskim tle. Przesuwa ekran i przygląda te same treści, które przeglądał niespełna 30 minut temu. Nie ma gorszego sposobu na “utratę czasu”.

A teraz wyobraźmy sobie, że tym razem wykorzystujemy jednak nasze wolne przebiegi, które w tym właśnie momencie zajęte są… no właśnie. Nic nie robieniem.
Codziennie spędzamy długie minuty po prostu czekając. A co, jeśli czekając, robilibyśmy coś innego?

Dead time jest pojęciem pochodzącym z automatyki i oznacza okres po uruchomieniu urządzenia, w którym urządzenie to nie jest w stanie wykonywać swojej pełnej aktywności. Jednak my ten okres “wyczekiwania” jesteśmy w stanie wykorzystać. Co tak naprawdę przeszkadza nam w przeczytaniu rozdziału książki, powtórzeniu kilkunastu fiszek z Anki, czy też szybkie przerobienie jakiegoś leku? Posiadając małe urządzenie z milionem funkcji, które daje nam dostęp do całej wiedzy ludzkości w dowolnym momencie powoduje, że optymalizacja naszego czasu jest prostsza niż kiedykolwiek dotąd. 

Ten argument można by co prawda łatwo zbić argumentem, że przecież nie wszyscy, dla przykładu, dojeżdżają do pracy komunikacją publiczną, wielu dojeżdża do swojego miejsca pracy/nauki dla przykładu samochodem. I o ile nie namawiałbym do czytania książek w czasie jazdy (dla bezpieczeństwa nas wszystkich), to codzienne słuchanie audiobooka w drodze spowodowałoby, że “przeczytalibyśmy” do kilkunastu dodatkowych książek rocznie!

Każdy z nas ma inną ilość czasu, który można by określić jako “martwy”. Z tego powodu warto by dokładnie przyjrzeć się temu, ile czasu w ciągu doby jesteśmy w stanie zoptymalizować do tego stopnia, żeby móc sobie potem spokojnie odpocząć i zająć tym, czym lubimy.