Opublikowano Dodaj komentarz

Dobre praktyki w leczeniu nadciśnienia

Literatura fachowa wskazuje, że z nadciśnieniem tętniczym boryka się przeszło 1,3 mld ludzi na całym świecie. W samej Polsce na nadciśnienie tętnicze choruje 31% dorosłej populacji. Choroba ta może przyczyniać się do szeregu niebezpiecznych dla zdrowia powikłań, dlatego też tak ważne jest jej leczenie.  

Na początku przypomnijmy sobie podstawowe czynniki ryzyka nadciśnienia tętniczego:

  • wiek
  • płeć
  • zaburzenia lipidowe
  • nadwaga i otyłość
  • obciążenie rodzinne
  • palenie tytoniu
  • stres
  • dieta

Jako lekarze pierwszego kontaktu powinniśmy pamiętać, że podstawą leczenia nadciśnienia tętniczego jest zmiana stylu życia pacjenta. Naszych pacjentów powinniśmy zachęcać do wdrożenia podstawowych zasad, takich jak:

  • zaprzestanie palenia papierosów
  • redukcja masy ciała
  • zwiększenie aktywności fizycznej (przez 30-45 minut dziennie)
  • ograniczenie spożycia sodu (5 g na dobę, około 1 łyżeczki) 
  • wprowadzenie diety DASH

Z własnego doświadczenia wiemy, że motywacja jest niezwykłą siłą napędową wszelkich zmian. Dlatego też zawsze powinniśmy wspólnie z pacjentem wyznaczać konkretne cele a w późniejszym czasie omawiać drogę do ich realizacji. Z pomocą mogą przyjść nam również nowe technologie. Często zdarza się, że nawet starsi pacjenci aktywnie obsługują swoje smartfony. Dlatego też nie jest złym pomysłem zachęcenie naszych pacjentów do zakupu choćby opaski liczącej kroki czy instalacji aplikacji do pomiaru aktywności. Pamiętajmy, że w przypadku osób starszych nie chodzi nam o intensywne ćwiczenia, ale choćby o codzienne spacery. Dzięki technologii chory może w łatwy sposób monitorować ilość kroków, sprawdzać zrealizowane cele i planować wprowadzenie nowych aktywności. Zwróćmy uwagę na to, że zalecenia w formie pisemnej są zdecydowanie bardziej skuteczne od zaleceń w formie słownej. 

Wieloma kontrowersjami i legendami owiany jest temat wpływu picia kawy na nadciśnienie tętnicze. Badanie przeprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia w Brazylii z 2021 roku wskazuje, że związek pomiędzy spożywaniem kawy a występowaniem nadciśnienia był związany z paleniem papierosów. W przypadku pacjentów niepalących, spożywających 1-3 filiżanki kawy dziennie badania sugerują potencjalny korzystny wpływ na powstawanie nadciśnienia tętniczego. Wskazuje się, że przy spożyciu większej ilości kawy, inne niż kofeina składniki kawy mogą niwelować jej działanie i zmniejszać ryzyko nadciśnienia. Trzeba jednak pamiętać, że kawa ma działanie moczopędne, dlatego też pacjenci pijący jej dużą ilość powinni pamiętać o prawidłowym nawodnieniu. 

Kiedy zmiana stylu życia nie jest wystarczająca, niezbędne jest wdrożenie leczenia farmakologicznego. Sama terapia leczenia nadciśnienia najczęściej dobierana jest do pacjenta w sposób indywidualny. Musimy jednak pamiętać o kilku podstawowych zasadach, które mają zastosowanie dla każdego zestawu leków.

Powinniśmy przypominać naszym pacjentom o:

  • czytaniu ulotek stosowanych leków,
  • regularności przyjmowania leków (uzasadniajmy stosowanie konkretnych leków, dobre uzasadnienie bardziej motywuje pacjenta do stosowania leków, niż tylko „puste zalecenie”),
  • przyjmowanie odpowiedniej ilości płynów,
  • zmianach w stylu życia (motywujmy pacjenta do spadku wagi, spacerów z małżonkiem czy zakupu elektronicznej opaski, dzięki której będzie mógł na własne oczy śledzić swoje postępy),
  • wprowadzeniu nawyku pomiarów ciśnienia i prowadzenia dzienniczka kontroli pomiarów (pozwala to na kontrolę skuteczności leczenia, gdy pacjent nie chce prowadzić dzienniczka, można go poprosić o przyniesienie elektronicznego ciśnieniomierza, który w swojej historii ma wartości ostatnich pomiarów).

Dobrą praktyką jest dopytanie pacjenta czy przekazane zalecania są dla niego zrozumiałe, a także o to czy ma do nas jakieś pytania. Zwyczaj ten, może być szansą na poprawienie błędów w komunikacji, które mogą wpływać na zmniejszenie skuteczności wdrożonej terapii. 

Nie możemy zapominać o szeregu działań niepożądanych, które mogą powodować leki przeciwnadciśnieniowe. Wśród najczęstszych z nich możemy wyróżnić:

  • hipotonię ortostatyczną, ryzyko upadków (zwł. ACEI i ARB, diuretyki pętlowe, beta-blokery, alfa1-adrenolityki, alfa2-agoniści, wazodylatory) 
  • suchy kaszel (ACEI)
  • odwodnienie, zaburzenia elektrolitowe (diuretyki) 
  • tachykardię, efekt z odbicia (przy zaprzestaniu stosowania beta-blokerów) 
  • zaburzenia erekcji (tiazydy, beta-blokery, ACEI, ARB, sympatykolityki) 

Edukujmy pacjentów o możliwych działaniach niepożądanych, a także wskazujmy działania, które mogą im zapobiegać (wolne wstawanie, przyjmowanie dużej ilości płynów, regularność przyjmowania leków i inne). 

Na końcu przypomnimy sobie najważniejsze zasady w przypadku postępowania gwałtownego wzrostu ciśnienia tętniczego. Uznaje się, że stan ten wymaga pilnej konsultacji lekarskiej przy wartościach >180/120 mm Hg. W takim przypadku lekiem pierwszorzutowym jest lek z grupy ACEI, czyli kaptopryl. Co powinniśmy o nim wiedzieć?

Czy kaptopryl jest dostępny bez recepty?

  • Nie, lek ten jest dostępny tylko na receptę. Zdarza się, że pacjenci z wysokim ciśnieniem szukają pomocy w pobliskiej aptece. W takim przypadku farmaceuta po wcześniejszym zmierzeniu ciśnienia pacjentowi, może zdecydować się na wypisanie leku na receptę farmaceutyczną. 

W jakich dawkach dostępny jest kaptopryl?

  • Preparat jest dostępny w dawkach 6,25-50 mg. Uznaje się, że nie powinno się przekraczać łącznej dawki powyżej 50 mg/d. 

Czy kaptopryl stosuje się pod język czy powinno się go połykać?

  • Według obecnych zaleceń tabletki najlepiej połykać w całości. Dopuszcza się jednak podjęzykowe podanie leku. 

Jak kaptopryl powinien być przyjmowany w warunkach domowych?

  • Powinien być on przyjmowany w pozycji siedzącej, doustnie w dawce 12,5 lub 25 mg. Pacjent powinien unikać nagłej pionizacji.

Po jakim czasie ujawnia się jego działanie?

  • Uznaje się, że lek działa po około 15-30 minutach, gdy podany jest doustnie

Po jakim czasie można podać kolejną dawkę leku?

  • W przypadku braku obniżenia ciśnienia można go podać po około 20-30 minutach od przyjęcia poprzedniej dawki.



Autor: Józef Muszyński

Opublikowano Dodaj komentarz

Magiczne… czy może medyczne grzybki?

W ostatnim czasie coraz więcej w środowisku medycznym mówi się o prawdziwych gwiazdach lat ’70 – „magicznych” grzybkach halucynogennych, inaczej nazywanych psylocybinowymi, stosowanymi wówczas głównie rekreacyjnie – choć nie tylko. 

Grzybki halucynogenne obejmują nie tylko rodzaj Psilocybe o dźwięcznej nazwie “łysiczka” pochodzącej od wyglądu jego przedstawicieli, ale również Copelandia, Gymnopilus, Inocybe, Panaeolus, Pholiotina i Pluteus (łącznie ponad 100 gatunków) – nie tworzą one taksonu, lecz przez zawartość psylocybiny, psylocyny i baeocystyny (wszystkie te środki są pochodnymi tryptaminy) ich stosowanie ma podobne skutki.

Mianem grzybów halucynogennych można określić również niektóre grzyby z rodzaju Amanita (muchomory, np. muchomor czerwony) w ich przypadku substancjami psychoaktywnymi są muscymol i kwas ibotenowy. Halucynacje są w ich przypadku skutkiem majaczenia i o nich nie będzie więcej mowy w tym wpisie.

„Magiczne grzybki” nie są jednak jednak wytworem czy odkryciem dekady dzieci kwiatów – przeciwnie – nasi przodkowie znali i stosowali grzyby z rodzaju Psilocybe od tysięcy lat, a prehistoryczne malowidła z okolic Villar del Humo w Hiszpanii z dużą dozą prawdopodobieństwa sugerują, że grzyby z gatunku Psilocybe hispanica były tam wykorzystane już 6000 lat temu do rytuałów religijnych.

Przez wiele tysięcy lat wykorzystywano potencjał tych małych, niepozornych z wyglądu grzybów na zmianę percepcji i ich potencjał halucynogenny na przestrzeni Ameryki południowej i środkowej. Aztekowie nazywali ów rodzaj grzybów w swoim ojczystym języku nahuatl „teōnanācatl” (boski grzyb); słowo to składało się z członów teōtl (bóg, święty) i nanācatl (grzyb) i przez tysiące lat stosowali je w celach religijnych i w ówczesnej medycynie.

Podczas hiszpańskiego podboju Meksyku w XVI w. chrześcijańscy konkwistadorzy wierzyli, że poprzez spożycie psylocybiny Aztekowie uzyskują łączność z demonami, przez co żarliwie zwalczali ten proceder, jednocześnie plądrując i niszcząc cały dorobek kulturalny tubylców.

Późniejsze wzmianki o stosowaniu psylocybiny są nieliczne; pierwsza z nich w europejskiej literaturze medycznej pojawiła się w roku 1799, kiedy to mężczyzna zaserwował swojej rodzinie znalezione w parku grzybki z gatunku Psilocibe semilancetata, z której to najmłodsze dziecko doznało nieustępujących ataków śmiechu; mijały dekady, podczas których nie pochylano się zanadto nad psychoaktywnym działaniem pochodnych tryptaminy.

W roku 1955 amerykańskie małżeństwo wzięło udział w meksykańskim rytuale rdzennej ludności z wykorzystaniem grzybów zawierających psylocybinę, który opisali później w artykule w amerykańskim czasopiśmie Life. To wydarzenie na nowo wzbudziło zainteresowanie substancjami zawartymi w grzybkach halucynogennych i było motorem napędowym do powstania tzw. „Harvard Psilocybin Project” mającego na celu badanie psychologicznych i religijnych aspektów stosowania psylocybiny i innych środków psychodelicznych. 

Wskutek tego pod koniec lat ’50 po raz pierwszy wyekstrahowano psylocybinę jako substancję czynną i zaczęto ją stosować jako produkt farmaceutyczny. Przez następną dekadę prowadzono eksperymenty z jej udziałem, w tym jej zastosowanie w psychoterapii. Rosło zainteresowanie środkami halucynogennymi wśród społeczeństwa, a ich nadużywanie i budowanie wokół nich subkultury wzbudziło zainteresowanie ze strony władz; sam projekt toczący się na Harvardzie był kontrowersyjny nie ze względu na swoją ideę, a przez wzgląd na nieobiektywny sposób jego prowadzenia oraz na liczne nadużycia ze strony badaczy.

W następstwie tychże przemian społecznych w roku 1970 opublikowano CSA – „Controlled Substances Act” – akt prawny regulujący obrót substancjami o potencjale uzależniającym. Psylocybina trafiła do pierwszej z pięciu grup substancji, wraz z heroiną i marihuaną – „duży potencjał nadużywania, brak uznanego zastosowania medycznego; niedostępne w legalnym obrocie” – tym samym natychmiast przerwano wszelkie eksperymentalne, obiecujące badania medyczne z zastosowaniem środków psychodelicznych, nie zmniejszyło to jednak fascynacji „magicznymi grzybkami” wśród amatorów ich stosowania.

Warto zauważyć, że pomimo zakwalifikowania psylocybiny do pierwszej grupy w CSA, nie powoduje ona uzależnienia fizycznego, a uzależnienie psychiczne jest niezwykle rzadkie (bardziej prawdopodobne w przypadku uwarunkowań osobowościowych sprzyjających uzależnieniom)..

Znaczna popularyzacja enteogenów (czyli substancji indukujących mistyczne doświadczenia) nastąpiła w latach ’70, a ich szerokie występowanie i moda wśród subkultury hipisów sprawiły, że grzybki psylocybinowe stały się niezwykle popularne w Ameryce Północnej, Europie i Azji. 

Od ponad dekady postępuje dekryminalizacja tej substancji w niektórych miastach w Stanach Zjednoczonych, począwszy od Denver w stanie Colorado w roku 2019.

Status prawny psylocybiny i psylocyny jest oczywiście zależny od kraju – w Polsce substancja ta jest nielegalna; jest to regulowane ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii.

W organizmie psylocybina jest szybko przekształcana do psylocyny, która posiada podobne działanie psychoaktywne do LSD i meskaliny. Wykazuje powinowactwo i pobudza receptory serotoninowe, w tym 5-HT1A, 5-HT2A i 5-HT2C zlokalizowane w wielu obszarach mózgu, w tym w korze mózgowej i we wzgórzu. Poza oddziaływaniem na receptory halucynogeny pobudzają cały szereg szlaków metabolicznych i sygnałowych w mózgu, regulując ekspresję genów w neuronach.

W ostatnim czasie postuluje się również, że nawet pojedyncze dawki psylocybiny są w stanie zwiększyć neuroplastyczność, a na modelach zwierzęcych wykazano zwiększenie gęstości synaps po jednorazowym jej zastosowaniu.

W zależności od warunków, w których się ją przyjmuje, może powodować euforię, zmianę percepcji, w tym synestezję, zaburza odczuwanie czasu (czas stoi w miejscu) i może powodować halucynacje (nawet przy zamkniętych oczach), w szczególności w postaci wielokolorowych, geometrycznych kształtów, prowadząc do niemal duchowych przeżyć, ale i nudności i ataki paniki, znacznego obniżenie nastroju i lęku – „bad trip„.

Innym ciekawym aspektem używania środków halucynogennych to „flashbacki” – nawet po jednokrotnym ich użyciu halucynacje mogą nawracać, niejednokrotnie nawet przez wiele miesięcy po ostatnim zastosowaniu substancji.

W obecnych czasach wracamy do badań nad wpływem psylocybiny nad pewnymi schorzeniami – niektóre badania pokazują obiecujące wyniki związane ze stosowaniem substancji psychoaktywnych w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych (OCD), zespole stresu pourazowego (PTSD), uzależnieniu od alkoholu i nikotyny, depresji i klasterowych bólach głowy. Nawet jednorazowe ich zastosowanie może mieć zbawienny wpływ dla osób cierpiących na te schorzenia.

Środowisko naukowe wciąż wie za mało o efektywności substancji psychoaktywnych w psychoterapii, a ostatnie 50 lat i brak rozwagi w stosowaniu psylocybiny postawiły ją w złym świetle i zahamowały postęp eksperymentów medycznych z jej udziałem. Jej wpływ na ludzki organizm jest wszakże zależny od wielu czynników, a badania wykazują, że u osób chorych terminalnie, u pacjentów z PTSD czy depresją nawet jednokrotna sesja z substancjami psychoaktywnymi potrafi przynieść spektakularne efekty terapeutyczne. 

W medycynie wciąż czeka nas wiele zaskoczeń, odkryć i przełomów – kto wie? Może to właśnie psylocybina będzie nam wiernie towarzyszyć na pokrętnych i wyboistych ścieżkach psychiatrii? 

Póki co psylocybina i inne środki halucynogenne pozostają nielegalne i nie zachęcamy do ich przyjmowania, ale sami z ciekawością i otwartymi umysłami oczekujemy na kolejne odkrycia w świecie nauki z ich wykorzystaniem w roli głównej!

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28585222/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6007659/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33467676/

https://scholar.google.pl/scholar?hl=pl&as_sdt=0,5&as_vis=1&qsp=1&q=psilocybin+effect+brain&qst=bb#d=gs_qabs&u=%23p%3DnKXrS00vWIoJ